Witam szanownego Kolege
nieoczekiwanie juz z tamtego brzegu.
Lezysz sobie grzecznie na chmurce rozowej
rozmyslasz leniwie o tym i o owym.
Jak przyjdzie ochota gwiazdy mozesz liczyc
ale przede wszystkim mozesz sie wybyczyc.
Szef jest wciaz promienny jak zorza poranna
byle mu codziennie zaspiewac "hosanna".
Im dluzej tam mieszkasz, tym bardziej go cenisz
az dziw, zes nie wierzyl w jego tam istnienie
Poczciwe chlopisko, chociaz bardzo stary
dostarcza Ci stale ambrozje, nektary
A zebys zbytnio nie odczuwal brakow
czasem Ci przydzieli butelke koniaku.
Czasem papieroska doda do obiadu
czasem utnie sobie z Toba gadu gadu.
A jak sie rozgada przy szklaneczce grogu
robi Ci szkolenie z zasad Dekalogu...
Tu wychodzi na jaw, ze Twoj drogi stary
bardziej liberalny jest niz ksiadz wikary.
Wyraznie go bawi spore zamieszanie
jakie sam wywolal szostym przykazaniem.
Twoje watpliwosci powiedzeniem zbywa:
dalem ludziom narzad, zeby go uzywac.
A zakaz? - to fakt jest wszak ogolnie znany,
ze lepiej smakuje owoc zakazany.
Rownie poblazliwy i rownie ciskany
ma poglad na pierwsze dwa punkty ustawy.
Poniewaz sie zbytnio od ludzi nie rozni
stworzyl przepisy bo jest troche prozny.
Ale nie jest sklonny (nie kryje usmiechu)
by rozwazac problem w kategorii grzechu.
Sąd boski nie bedzie tym zawracal glowy
wystarczy Kolegiumm Świetomichalowe.
Czcij ojca i matke? - szefowi wystarczy
zebys czcil rodzicow jesli tego warci.
Z tego wniosek prosty, jak wladza orzekla
tylko za dwa czyny mozna isc do piekla.
Na dotkliwa kare zasluguja dranie
co piate lub siodme lamia przykazanie..
Koncze ten reportaz z pobytu w zaswiatach
tym oto pisaniem pozegnalam "brata"
I choc patrzysz z gory ma moje wariacje
zawsze bede Ci bila na stojaco owacje...