Gdyby choć skrawek mieć Twej szaty Muzo,
Może pomysłów posiadałbym dużo.
A tak odziany tylko w swe łachmany,
Pisać nie mogę, jestem załamany.
Staram się , trudzę, stare myśli drążę,
Nie wiem, co robić. Czy przed stosem zdążę?
Krążą te wydrążone myśli po mej głowie.
Dajcie choć jeden pomysł !O bogowie.
Taki, by wszyscy, nawet ludzie prości ,
Czytając mój utwór nie czuli już złości
I rozumieli. By w sposób obskurny
Nie nazywali mnie szmatą , lecz surowcem wtórnym.
By przychodzili do mnie z otwartą przyłbicą,
A ja nie musiałbym wtedy, przywalać kłonicą.
I żebym po swym wpisie, rankiem czy wieczorem,
Nie był już nazywany, tu, prowokatorem.
Wtem nieba się rozwarły, stanęły otworem
I głos gromki mnie doszedł: „Huker, ty masz z gorem”