****
Księżyc za oknem
przez biel firanki
Zagląda do mnie
jak do kochanki
I niemym głosem
prosić zaczyna
Żeby do okna
przyszła dziewczyna
No więc podchodzę
firankę unoszę
I o pieszczoty
cichuśko proszę
Księżyc rozkosznie
dotyka mej twarzy
A mi się Twoja
czuła dłoń marzy
Stojąc przed oknem
w blasku księżyca
Z okrągłych bioder
spadła spódnica
Za nią bluzeczka
i stanik biały
A księżyc patrzył
jak oniemiały
To wszystko Tobie
Ty szczęście moje
Że teraz naga
przed oknem stoję
I już nie księżyc
mą nagość podziwia
Tylko tęsknota
nadzieja prawdziwa.
****
Księżyc za oknem
przez biel firanki
Zagląda do mnie
jak do kochanki
I niemym głosem
prosić zaczyna
Żeby do okna
przyszła dziewczyna
No więc podchodzę
firankę unoszę
I o pieszczoty
cichuśko proszę
Księżyc rozkosznie
dotyka mej twarzy
A mi się Twoja
czuła dłoń marzy
Stojąc przed oknem
w blasku księżyca
Z okrągłych bioder
spadła spódnica
Za nią bluzeczka
i stanik biały
A księżyc patrzył
jak oniemiały
To wszystko Tobie
Ty szczęście moje
Że teraz naga
przed oknem stoję
I już nie księżyc
mą nagość podziwia
Tylko tęsknota
nadzieja prawdziwa.
****