Posadził mnie dzisiaj
na stół bilardowy
i szepcze do ucha
"jestem gotowy"
włożył do ręki
kija sztywnego
"zaszalej maleńka
dziś na całego"
lecz kij bez kulek
mało jest warty
tak mnie zachęcał
o stolik oparty
podniosłam do ust
ten sprzęcior jego
mocno natarłam
aż do białego
spojrzał mi w oczy
z uśmiechem drania
z głośnym oddźwiękiem
śliny łykania
zlazłam ze stołu
z gracją gazeli
(czy się przy stole
bardziej ośmieli?)
trzymam go w dłoniach
on bardziej gorący
gdy się schylałam
pierdłam niechcący
i to był koniec
nim się zaczęło
bo przeciwnika
nagle gdzieś wcięło !
i takie to było
dziś w kulki granie
gdy się jajeczka
żre na śniadanie :(