W ciemności nocy ciągle trwam, dzień ulgi nie przynosi
Modlitwę gorzką serce me do Twego serca wznosi
Znów w niepewności płynie czas w zwątpieniu obleczony
Zakuty w zbroje czeka strach podstępny i szalony
Wśród ciszy drzew, w szeleście traw, tkwią nagie serca dwa
Codziennych kłamstw i pustych słów, zamilkła złudna gra
Dotykam cienia ktory drży, lecz ślepe są me dłonie
I szukam ciągle, ciągle ust na których miłość płonie...
Samotna w smutku tonie łza choc suche są me oczy
A rozum wśród niechcianych prawd śmiertelną bitwę toczy
Obdarte z szat szczerością swą pryskają znów złudzenia
I sen na jawie skończył się, pogrzebał me marzenia...
Sama pozostałam pośród słów w gorączce wyszeptanych
Znów w ustach czuje gorzki smak nadziei pogrzebanych
W krzywym lustrze widzę twarz zastygłą w niepewności
I wiem, ze nigdy, nigdy juz nie bedzie w niej radosci...