Głuchoni
emy przychodzi do apteki i chce kupić prezerwatywy, ale w żaden sposób nie może się porozumieć z aptekarzem. Nawet na półce nie było wystawionych żadnych opakowań z kondonami. Klient wyciąga narzędzie na ladę i kładzie 10 złotych. Aptekarz patrzy, patrzy też wyciąga *****a na ladę i też kładzie 10 złotych. Później chowa przyrodzenie, zabiera swój banknot i banknot głuchoniemego. Gość zdenerwował się, wymachuje rekami, przeklina w języku migowym, a aptekarz na to: Jak pan nie umiesz przegrywać to po co się zakładasz?